PERU 2015

rect4722-1

 Wyprawa ‘’Spirit of the selva vol.2’’ Szczęśliwie wróciła do domu. No i się udała! Była niezła akcja! 40 stopni temperatury, niezwykli Ashaninkas, spadanie z wodospadu, ucieczka przed bykiem, gonienie złodziei, zapadające się drogi, ukąszenia mrówek, węże, rozprawy sądowe, kręte rzeki, wysokie Andy, bijący grad po gębie, trawersy i tukany! No i te malowidła naskalne w końcu udało się udokumentować! Nad rzeką Chinchiwani  z pomocą wodza Ashaninka Ernesto się znalazły!

mapa gotowa peru

To już trzecia wyprawa z cyklu wypraw amazońskich w poszukiwaniu tego, co ukryte za gęstą mgłą amazońskiej tajemniczości i nieskończoności. Nieskończoności rzeczy do odkrycia, nieskończoności głębi lasu deszczowego, nieskończoności gatunków roślin i zwierząt, nieskończoności bogactwa kultury indiańskiej oraz nieskończoności nieodkrytych śladów dawnych cywilizacji. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że dopiero ta wyprawa, była naprawdę udana, ale nie byłoby tego powodzenia, gdyby nie 2 poprzednie… W przypadku Amazonii, zupełnie wszystkie błędy przeżywałem na własnej skórze. Przyleciałem tam po raz pierwszy samemu mając 18-lat i nie wiedząc nic. Potem krok po kroku zdobywałem doświadczenie, nierzadko płacąc za to bardzo wysokie ceny, ale mając ogromne szczęście jestem teraz tutaj z Wami i teraz będę się dzielił z Wami wrażeniami z trzeciej wyprawy.

malowidło DSJPG

Co się w niej udało? Po pierwsze w gęstym pagórkowatym lesie deszczowym górnym biegu rzeki Chinchiwani na zachodnim brzegu Reserva Comunal el Sira udało się udokumentować niezwykle tajemnicze petroglify pochodzenia prawdopodobnie Inkaskiego. Według wodza wioski Indian Ashaninka mieszkających nieopodal tej dziesięcio-metrowej skały z malowidłami, oznaczają one, że gdzieś w pobliżu, w dorzeczu Chinchiwani, można znaleźć złoża złota. Petroglify te obecnie są rozpracowywane przez peruwiańskich naukowców, kiedy informacje o ich pochodzeniu oraz znaczeniu zostaną rozszyfrowane dam Wam znać.

IMG_3212

Kolejnym fantastycznym elementem wyprawy był trawers z położonego wysoko w Andach miasteczka Huasahuasi do legendarnego rezerwatu Sanctuario Nacional Pampa Hermosa, gdzie się ostały ostatnie 600-letnie cedry o średnicy pnia równej sumie obwodów talii rodziny żywiącej się w McDonaldzie w sposób co najmniej regularny. Podróż rozpoczęła się na wysokościach sięgających prawie 4 tys. m.n.p.m i później dopiero w czwartym dniu trawersu spadły poniżej 3 tys. W górnych partiach gór minęliśmy kilka wiosek Indian Quechua, które na każdym kroku reprezentowały swoją przebogatą kulturę. Indianie ci, żyjąc z uprawy ziemniaków, kukurydzy oraz bulw o nazwie oca i olluco (czyt. ojuko) przyjmowali nas z ogromną serdecznością. Hodowali oni też krowy, ale niewiele z tego im wychodziło, bo wędrując co chwilę widzieliśmy tam rozrzucone po szczytach gór krowie kości skrupulatnie obgryzione przez niedźwiedzi e andyjskie. Najbardziej niesamowite spotkanie z kulturą Quechua było w gospodarstwie nad jeziorem Huascacocha, gdzie w środku nocy przemarzniętych i głodnych przyjęła nas stara Indianka, która zatrzymała się w czasie i zachowywała dawne zwyczaje tej górskiej kultury. Sama była poowijana w skóry i koce, a po domu, po klepisku biegały świnki morskie, które służyły jej jako jedzenie. Jako oświetlenie służyła jej świeczka. Zielarką też była, bo najzwyczajniej nie ruszała się ze swojej dolinki pomiędzy szczytami, więc znała ona otaczający ją świat przyrody doskonale. Poczuliśmy w kościach istniejący tam naturalny sposób bycia, zwłaszcza jedząc gotowane ziemniaki pełne piachu, które potem zgrzytały w zębach. Żartuję sobie oczywiście w sensie pozytywnym, takie życie jest po prostu piękne! Zresztą całym sobą uważam, że lepszy piach w zębach, niż hemoroidy w tyłku od pracy przy biurku 😉

IMG_5985

Podczas tej wyprawy, po raz pierwszy zmierzyłem się z profesjonalną fotografią za sprawą kumpla, który mi pożyczył świetną lustrzankę oraz zaprzyjaźnionym sklepem fotograficznym, od którego dostałem solidne rabaty. Tak nawiasem to odbyła się tam też konkretna akcja kryminalna, o której później Wam opowiem; na koniec wyprawy lustrzankę ukradli, potem 3 tygodnie razem z policją peruwiańską ścigaliśmy gościa po ulicach Pucallpy, w końcu go złapaliśmy i polecieliśmy na rozprawę sądową. Kamery nie ma, ale jest świetny materiał na reportaż.

IMG_4880

Pierwsza przymiarka do fotografii przyrodniczej, odbyła się blisko rzeki Ucayali, na północ od wioski Monterrico zamieszkałej przez Indian Ashaninka dotkniętych bezpośrednio przez terrorystyczne działania Świetlistego Szlaku. Szef wioski , który mi tłumaczył gdzie mogę spotkać dzikie zwierzęta, w wieku 8-lat był świadkiem drastycznego mordu swojej rodziny, w tym samym miejscu, gdzie rozmawialiśmy. Kiedy to opowiadał, miałem wrażenie jakby to się stało wczoraj… My zaś potem się dziwnie dziwimy dlaczego Indianie Ashaninka z ogromną uważnością i przestrogą odnoszą się do obcych.

IMG_1369

Wracając do fotografii; ukryty w krzaczkach, z wytężonymi zmysłami, czekam aż podleci ptaszek i robię wszystko, żeby w momencie naciśnięcia migawki, nie ugryzła mnie mucha, albo komar w czoło i żeby zdjęcie nie było zamazane. Gra kolorów, cieni, kształtów, perspektywy, ruchu, coś wspaniałego! I te amazońskie jaskrawe kolory! To co najpiękniejsze w fotografii jest to, że może stać się ona skutecznym narzędziem do pokazywania piękna tego świata, a do tego przemawia ona językiem zrozumiałym na całym świecie!

IMG_5403

WSPARCIE TECHNICZNE:

Patronat honorowy Jana Brody – Wójta Gminy Komorniki:

Wszystkich zapraszam do śledzenia działań w mediach, a osoby zainteresowane współpracą marketingową zapraszam do kontaktu:

tel. 668210495 wittemil@gmail.com

Kolejne patronaty medialne pojawią się w ciągu tygodnia.

Do zobaczenia!!!!!!!!